Wspomnienia z Chotowej Anna Bomba - Pasternak


Idź do treści

Strona 1

Anna Bomba (1925-2006)
Z DOMU PASTERNAK
Co pozostało mi z dzieciństwa, opowiadań rodziców czy też z tego co sama przeżyłam i zapamiętałam...


Młodość nasza jest rzeźbiarką,
Co wykuwa żywot cały,
Choć przemija sama szparko
Cios jej dłuta wiecznotrwały.
Adam Asnyk



Rodzice moi, Józefa i Franciszek, urodzeni oboje w Chotowej. Tato Franciszek, syn Władysława i Karoliny Pasternak z domu Wilczek z Bogumiłowic k/Tarnowa. Mama córka Marcina i Katarzyny Pluta z domu Stec z Jaźwin. Rodzina taty była liczba, bo było siedmioro dzieci. Cztery córki i trzech synów. Córki to : Maria, Anna, Zofia i Teresa. Synowie : Józef, Franciszek i Jan. Józef z synów najstarszy, Jan najmłodszy, a średni to mój tato. Dziadek Władysław musiał być zaradny i przedsiębiorczy aby tak licznej rodzinie zapewnić dobry byt i wykształcenie.

Niczym rodzina mojego taty osiadła na stałe w Chotowej, przez sześć lat mieszkali w Golemkach, to jest przysiółek Czarnej Tarnowskiej. W Golemkach dziadek dzierżawił od Hrabiego Mikołaja Reya tartak. Tam cała rodzina dziadka znalazła mieszkanie i tam się urodziło większość dzieci. Następnie po sześciu latach dziadek wydzierżawił u tego samego Hrabiego Reya młyn tym razem w Chotowej. Z początku nie było dużego dochodu z tego młyna, z czasem jednak interes się rozkręcił i był dobry dochód. Mielone było zboże z Radomyśla, Dębicy, Pilzna i chłopskie. Pracy było dużo, więc zatrudniano jednego robotnika do młyna, do koni jednego pastucha, pastucha do bydła i służącą do kuchni. Posiłków trzeba było przygotować na 12 osób. Dochód z młyna kształtował się mniej więcej 110 do 130 reńskich w każdy dzień z wyjątkiem dwóch miesięcy letnich, gdzie dochód był mniejszy. Dzieci mojego dziadka, to jest mój tato i rodzeństwo, chodzili do szkoły w Głowaczowej a następnie do Pilzna. Najstarszy z synów Józef chodził do Gimnazjum w Tarnowie. On to mając 16 lat nie mógł się dalej kształcić, więc pracował w młynie. Praca ta jednak nie dawała mu zadowolenia. W 1906 roku dziadek Władysław zachorował, a lekarz prowadzący go zabronił mu wchodzić do młyna, to też prowadzenie całego młyna przejął syn Józef. Organizatorem okazał się bardzo dobrym, jako też prowadzenie ksiąg było bardzo poprawne. W roku 1909, Józef został powołany do wojska. Służył jeden rok w Tarnowie, a następnie dwa lata w Wiedniu. Ojciec chciał go reklamować, ale on nie chciał być zwolniony. Chciał poznać świat i jak ludzie żyją w tym świecie. Praca w młynie była ciężka, trzeba było na plecach przenieść rocznie wiele tysięcy worków składając po 100 kg w stosy, więc się zbuntował i postanowił wyjechać do USA.
DALEJ...

Strona główna | Strona 1 | Strona 2 | Strona 3 | Strona 4 | Strona 5 | Strona 6 | Strona 7 | Strona 8 | Strona 9 | Strona 10 | Strona 11 | Mapa witryny


Powrót do treści | Wróć do menu głównego